wtorek, 5 maja 2015

Zawieszenie!

Przykro mi ale zawieszam bloga z powodu  mojej nieobecności. Prawdopodobnie wrócę 18 maja. Przepraszam wrzystkich!  Bay będzie Okay!

sobota, 2 maja 2015

Potomstwo!

Księżycowa Gwiazda i Zimne Spojrzenie mają kocięta!


Imię: Lisie Kocię
Płeć: Kotka
Wiek: 1 Księżyc
Charakter: Raczej spokojna i grzeczna.
Hierarchia: Kociak
Rodzice: Księżycowa Gwiazda, Zimne Spojrzenie


Imię: Wilcze Kocię

Płeć: Kocur
Wiek: 1 Księżyc
Charakter: Ciekawski i niegrzeczny
Hierarchia: Kocię
Rodzice: Księżycowa Gwiazda, Zimne Spojrzenie






Imię: Sokole Kocię
Płeć: Kocur
Wiek: 1 Księżyc
Charakter: Bystry ale grzeczny
Hierarchia: Kocię
Rodzice: Księżycowa Gwiazda, Zimne Spojrzenie

Odchodzą

Niestety Błyszcząca Łapa i Chłodna Łapa zostają wyrzuceni, ponieważ nie napisali żadnego opowiadania! Żegnamy was!

Od Zimnego Spojrzenia

- Poza tym to nie jest twoja jaskinia, to legowisko wszystkich wojowników - tłumaczę spokojnie, kotka milczy.
Denerwuje mnie, lecz opanowuje się i jestem spokojny.
- Zdmuchnięta Świeco, wiem, że za sobą nie przepadamy, ale nie chcę się kłócić, bo Klan to rodzina, ale radzę ci nie pozostawać w kłótni z innymi kotami, być może przyjdzie dzień kiedy będziesz potrzebować ich pomocy.
Kotka już ma coś powiedzieć, lecz słyszę krzyk.
- Zimne Spojrzenie! - dobiega z obozu.
- Księżycowa Gwiazda! - rzucam się w stronę obozu, Świeca za mną.
Wpadam do legowiska, a Zdmuchnięta Świeca siada przed wejściem.
- Ja... Ja... - kotka leży, szepcze mi do ucha - ja jestem w ciąży... - mówi zbolała lecz wesoła.
- To... to świetnie - przytulam ją
Po chwili słychać płacz, a obok kotki leżą trzy kuleczki.
Nazywamy je:

Lisie Kocię

Sokole Kocię

Wilcze Kocię

Nagle wchodzi Zdmuchnięta Świeca.
<Zdmuchnięta Świeco?>

Od Zdmuchniętej Świecy

Gdy przywódczyni i zastępca już wyszli, poczekałam kilka minut, po czym również opuściłam tunelem jaskinię. Wyszłam na polowanie, tym razem na łąkę. Szłam spokojnie, wypatrując i wsłuchując się w odgłosy polany. Nic jednak nie przykuwa mojej uwagi. Może jest jeszcze zbyt wcześnie. 
Kieruję się w stronę lasu. Przystaje pomiędzy pierwszymi drzewami i nasłuchuję. Nie słyszę niczego. Ruszam przed siebie, przemykając zygzakiem od drzewa do drzewa, nie zatrzymując się. Idę w górę zbocza. Po pokonaniu najwyżej dziesięciu metrów z dołu spomiędzy drzew dobiega jakiś chrzęst. 
Czekam i nasłuchuję. 
Za moimi plecami, gdzieś w dole, trzaska gałązka. Ktoś idzie za mną od samego początku. Nie wiem, kto to jest, ani jak trafił na mój ślad, ale wiem. 
Ktoś mnie śledzi. 
Zanurzam się głębiej w las, poruszając się po nieregularnej spirali, cofając się po własnych śladach i utrudniając zadanie tropiącemu mnie czemu, jak tylko się da. W takiej sytuacji amator szybko by się pokazał albo zupełnie gubiąc ślad, albo odkrywając się bezwiednie. 
Ktokolwiek to jest, nie dał się zwieść moim manewrom. Porusza się dokładnie wtedy, gdy ja się poruszam, i zatrzymuje się wtedy, kiedy ja, z minimalnym poślizgiem. 
Podziwiam. jest naprawdę niezły. 
Ale ja jestem lepsza. 
Kiedy znów ruszam, udaję, że się przemieszczam, ale nigdzie nie idę. Ukryta za drzewem, drepczę w miejscu, stawiając łapy głośniej i ciszej, przesuwając się za drzewem pod różnymi kontami, żeby zmienić kierunek dźwięku, i wabię go do siebie. Genialny tropiciel być może zorientowałby się, co robię, ale każdy poniżej tego poziomu na pewno się na to nabierze i w końcu się pokaże. 
Pół minuty później słyszę zbliżające się kroki i widzę zarys sylwetki w porannej mgle. Kot. Kiedy jest już blisko, przystaje, wyczuwając, że coś jest nie tak/ Być może nie jest to wybitny tropiciel, ale na pewno bardzo dobry. Czeka i nasłuchuje. 
Wydaję ledwie słyszalny dźwięk, ocierając się o korę. Chcę go zwabić do siebie, przekonać go, że mnie znalazł. Słysze ostrożność w jego krokach, kiedy zmienia pozycję, okrążając drzewo i idąc w kierunku źródła odgłosu z innej strony, być może przypuszczając, że mnie zaskoczy. 
Dobry ruch. Ale nie dość dobry. 
Bezszelestnie przemykam do sąsiedniego drzewa i czekam. Wskakuję na najniższą gałąź. Odliczam kroki, dopóki nie znajdzie się tuż pode mną. Trzy, dwa... 
Gdy kot mnie mija, zeskakuję z gałęzi tuż za nim. Nie chcę mu robić krzywdy, tylko obezwładnić, zneutralizować zagrożenie, dopóki się nie dowiem, z kim mam do czynienia. Wtedy zdecyduje, co dalej. 
Jednak nie doceniam kota, kimkolwiek jest. Obraca się błyskawicznie i widzę jego pysk. To Ziemne Spojrzenie. Patrzy na mnie, jest wściekły. Wyczuwam jak jego energia się zmienia. Spina całe ciało. 
- Dlaczego mnie śledzisz? - pytam, siadając na chłodnej ziemi. 
- Jesteś niebezpieczna. Chcę mieć cię na oku. - odpowiada, sycząc. 
- Jeśli chodzi ci o to, że cię zaatakowałam, to nie miej do mnie pretensji. Mogłeś dać jakiś znak, że to ty, a nie pchać się ślepo do mojej jaskini, kiedy śpię. - prycham. - To mógł być ktokolwiek. Na przykład wróg. 
- Tak? A dlaczego zaatakowałaś Błyszczącą Łapę? 
- Rzucił się na mnie od tyłu. Chyba mi się nie dziwisz? 

<Zimne Spojrzenie?>

piątek, 1 maja 2015

Od Zimnego Spojrzenia

Czuję czyjś wzrok. Wchodzę do tunelu i gdy tylko staje tam łapą coś mnie przygwożdża do ziemi, czuję na karku kły. Wyrywam się i ląduję na końcu jaskini na cztery łapy.
-Tssss! - syczę na napastniczkę
- A to ty
- Tak ja - odpowiadam zimno ale niemiło - zanim coś zaatakujesz - pomyśl dwa razy.
Wchodzi Księżycowa Gwiazda. Przygląda się nam po czym daje mi znak do wyjścia i rusza do otworu. Idę za nią. Zatrzymuje się na Księżycowej Skale a ja staję obok niej.
- Co się stało? - zaczyna spokojnie
- Zaatakowała mnie
- Mhmm... wiesz, że nie pozwolę skrzywdzić nikogo w Klanie, a już tym bardziej ciebie.
- Wiem - odpowiadam - jednak niespecjalnie polubiłem Zdmuchniętą Święcę.
- Pozory mylą, może tylko nie wyszło jej pierwsze wrażenie.
- Może, nie będę jej osądzał.
Polizałem Księżycową Gwiazdę i odszedłem.  Spotkałem nową wojowniczkę
<Zdmuchnięta Świeco?>